środa, 30 marca 2016

Trudny temat ! "SĄSIEDZI" J.T.GROSS

 Dziś bardzo trudny i przykry temat Przygotowywałam się do tego wpisu długo, cierpliwie i w myśl motta S.Kinga które to mówi, że jeśli piszemy choćby tylko dla jednego czytelnika to i tak musimy pisać zgodnie z prawdą, bardzo rzetelnie. A zaczęło się bardzo niewinnie. Któregoś spokojnego niedzielnego wieczoru mąż z radością oświadczył mi, że dziś będę miała prawdziwą” ucztę dla ducha” Otóż telewizja hiszpańska pokaże polski film !!! “Cieszę się kochanie, że wreszcie obejrzysz coś z twojego kraju, co  na pewno pobudzi  wiele dobrych wspomnień i nastroi cię pozytywnie” Super,pełna niecierpliwości spojrzałam w program telewizyjny. Tytuł nic mi nie mówił , bo po hiszpańsku, recenzji nie było,a na widok nazwiska głównego bohatera Marcina Stuhra aż gęba mi się uśmiechnęła .Poza tym data produkcji wskazywała na to , że na pewno nie znam tego filmu. Więc nie świadoma zbliżającej się burzy i pełna nadziei na miłe spędzenie wieczoru ulokowałam się wygodnie na kanapie i seans się zaczął...Nie wyobrażacie sobie jaka była moja konsternacja gdy zorientowałam się , że film okazał się Pokłosie Pasikowskiego. Film o pogromie żydów w Jedwabnem !!! Pierwsze reakcje i komentarze dosięgły mnie oczywiście od męża : “A ty mówiłaś, że jesteście  narodem pacyficzny ! , Naród który mówi o sobie, że jest najbardziej chrześcijańskim w Europie, a może i na świecie a takie rzeczy wyprawia. Morduje 1600 niewinnych żydów. A może te obozy koncentracyjne to też wasza sprawka? No i jak można ukrzyżować swojego sąsiada tylko za to, że chciał chociaż po części zmazać hańbę swoich przodków !*(to komentarz do ostatniej sceny z filmu) Nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie i zabolał :reakcja mojego męża i w ogóle film. Chciałam tłumaczyć, że film przedstawia temat prawdziwy (ale nie do końca) a fabuła dotycząca współczesności to fikcja stworzona przez reżysera dla stworzenia większego wrażenia i wyrazistości….ale milczałam. Musiałam to sobie przemyśleć , wyszukać z pamięci fakty historyczne, to co wiem, i uświadomić sobie mój stosunek do całej sprawy. W każdym razie wieczór, który miał być wieczorem radości zamienił się w koszmar a “uczta dla ducha” skończyła się niestrawnością , bólem głowy i bezsennością. Zaraz następnego dnia wyszukałam w internecie książkę , która była tłem do powstania tego filmu czyli Sąsiedzi J.Grossa. Miałam szczęście w Chomikuj jest za darmo w formacie pdf. Przeczytałam. No cóż , już zaczęłam sobie wyrabiać jakiś pogląd co też mi ułatwiło to, że interesuje się historią i siłą rzeczy mam jakieś tam informacje. Książka zawiera dużo faktów popartych wypisami z rozpraw, zeznań świadków i.t.d Następnego dnia przeszukiwałam internet pod kontem recenzji, krytyk i komentarzy na temat książki J,t,Grossa i dokumenty i publikacje na temat zbrodni w Jedwabnem. Moje wnioski? Nie ma jednoznacznych dowodów , że rzeczywiście tylko Polacy dokonali tej zbrodni, ale też nie jest pewne w stu procentach, że nie uczestniczyli pomocą , wsparciem i ułatwieniami dla właściwych (Niemców) wykonawców. Na pewno nie zginęło tam 1600 żydów, udowodniono po przez ekshumacje , że zamordowano około 600 osób. Czy zachowania Polskich oprawców były tak okrutne jak przedstawiają to na przykład zeznania jednej ze świadków przedstawione w książce? Myślę, że jest to możliwe bo historia zna wiele przypadków niczym nie wytłumaczonej okrutności ludzi z pozoru bardzo pacyficznych i nie wykazujących na co dzień agresji. Przeciwnicy teorii J.Gross twierdzą, że to że przy zwłokach znaleziono dobra materialne, świadczy o niewinności Polaków. Bo jednym z pierwszych zarzutów było to, że Polacy dokonali tej zbrodni z chęci wzbogacenia się. Jednak czy to może być dowodem? O Nazistach też się mówi , że zabijali żydów, żeby ich ograbić więc jak to możliwe, że ekshumowane ciała miały przy sobie pieniądze i inne rzeczy? Niemcy pozostawili by je? Poza tym największy skarb to była ziemia i zadbane żydowskie domy.To że proces w 1949 roku zamknięto to też coś znaczy, nie sądżę że chciano chronić Niemców. Nie chcę oceniać ani ferować wyroków (bo kim ja jestem) ale uważam , że książka “Sąsiedzi” j.t.Grossa przybliża bardzo prawdę z wydarzeń 10.lipca 1941r. Poza tym uważam, że dużo wydarzeń z naszej historii świadczy o tym,że antysemityzm przejawiał się w naszych zachowaniach.Chociażby koniec lat sześćdziesiątych. Moja mama opowiadała mi, że jej serdeczna przyjaciółka żydówka musiała zmienić nazwisko i ukryć swoją narodowość, że by móc studiować na Uniwersytecie Gdańskim bez obawy, że koledzy z wydziału doniosą na nią. Mowa tu o studentach, którzy w tym okresie uważali się za wrogów Państwa komunistycznego ! To tylko jeden z wielu przykładów. Ale moja przygoda z całą tą historią nie kończy się z chwilą przewertowania wszystkich dostępnych mi materiałów na temat pogromu w Jedwabnem i wyklarowania moich poglądów, Po wspomnianej wyżej reakcji mojego męża  przyszła kolej na konfrontacje z Hiszpanami z mojego otoczenia. Z rodziną ze strony męża, przyjaciółmi , znajomymi z przygodnie spotkanymi osobami. Miałam wrażenie, że tej nieszczęsnej niedzieli w ponad stu kanałach telewizyjnych nie było nic ciekawego do oglądania i wszyscy oglądali film Pasikowskiego !!! Nieważne, musiałam stawić czoło wyzwaniu. Nie muszę tu mówić jak bardzo komentarze były nieprzychylne.Te osoby , które starały się dyskutować ze mną w sposób cywilizowany i pozwoliły na głębsze przedstawienie tematu z całym moim szacunkiem usłyszały mniej więcej to co napisałam w tym poście, Zawsze kończyłam mój wywód prośbą o nie generalizowanie i nie “wrzucanie wszystkich Polaków do jednego worka”. Jednak zdarzało się tak, że któryś ironiczny i bezczelny rozmówca usłyszał ode mnie o Hiszpańskiej wojnie Domowej, albo o Błękitnej Dywizji - czyli wspierani nazistów na froncie !!! . Któryś z krytyków filmowych powiedział, że Pokłosie jest filmem, który przyniesie Polsce wstyd i spowoduje wrogość na świecie. Zgadzam się, ja tego doznałam. Co nie znaczy, że nie powinien się ukazać. Zachęcam do lektury książki. Tutaj podaje linki do niektórych materiałów dotyczących wydarzeń w Jedwabnem:  http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1472862, Mord-w-Jedwabnem, http://dialog.org/hist_pl/jgorss-sasiedzi.html, http://culture.pl/pl/artykul/sasiedzi-jana-tomasza-grossa

środa, 23 marca 2016

Kupione w pakiecie.

Niedawno szukałam taniej książki. No i znalazłam pakiet trylogii Stiega Larssona "Millennium". Świetnie ,coś na czasie, kryminał,więc temat z którym bardzo rzadko się stykam bo nie przepadam za książkami tego typu, i historia umiejscowiona w Szwecji co też mnie skusiło.Kupiłam! Właśnie skończyłam czytać już drugą część trylogii. Wiem , że jest czwarta część tej serii, ale nie było jej w pakiecie...Ale wróćmy do tematu. Muszę przyznać, że nawet spodobało mi się. Tematy tych książek są naprawdę bardzo wciągające , interesujące i na czasie. Jedna z postaci używa stwierdzenia , że to co się dzieje jest tak nieprawdopodobne, że wydaje się historyjką z filmu akcji amerykańskiego...Jednak dzieje się tu i teraz! Właśnie , książki są całkowitą fikcją,a jednak wszystko to jest tak realne, aż czytając przechodziły mnie ciarki. I refleksja , która mi się nasunęła to to, że świat nas otaczający naprawdę jest tak zepsuty, skorumpowany i niebezpieczny, że jednostka jest poświęcona dla "wyższych,ważniejszych"celów , i że przed tym nie ma ucieczki bo takie środki jak prawo, pomoc społeczna czy pieniądze z podatków są wykorzystywane do przykrycia tych nieczystych zagrań. Przygnębiające. Jedna rzecz nie podobała mi się.Autor bardzo często posługuje się powtórzeniami. Ciągle wraca do tego co już się wydarzyło tylko to wkłada w usta innych postaci,bądz przy okazji przedstawiania nowego wątku.Dlaczego? Czyżby nie wierzył w to, że czytelnik z uwagą czyta jego dzieło, a może płacono mu od strony i w ten sposób zwiększył objętość swoich książek ?!

środa, 16 marca 2016

Literatura babska,nie lubię.

Nie lubię literatury czysto babskiej ! Jest dla mnie taka sztuczna,przesłodzona, rozmiękczona , po prostu nierealna. Po trzech przeczytanych stronach jestem znudzona i zagubiona bo nie czuję ,żadnego w niej składu i ładu. Recenzja w której przeczytam magiczne"literatura dla kobiet" odrzuca mnie i na pewno nie skłoni mnie do wzięcia danej książki do ręki. Kiedyś gdy nie miałam nic do czytania przypomniałam sobie o książce Katarzyny Grocholi "Ja wam pokarzę", którą w dobrej wierze przysłała mi przyjaciółka z Polski. I tylko dlatego,że nie miałam nic do czytania to dobrnęłam do końca. I niedawno znajoma z sieci przesłała mi w formacie PDF książkę tejże autorki, którą napisała wspólnie ze swoją córką Dorotą Szelągowską pt."Makatka". Znajoma zna moje uprzedzenie do tz."literatury kobiecej" ale przekonywała mnie, że ta książka na pewno spodoba mi się bo jest "BARDZO INNA" niż myślę....Więc, żeby nie zrobić przykrości koleżance i w razie czego gdy zapyta o moje wrażenia, żeby wiedzieć o czym mówię przeczytałam tą książkę. Okazała się naprawdę 'bardzo inna" niż książki literatury babskiej. Ciekawa,taka o życiu, o nas jakie jesteśmy. O tym, że życie normalne to też życie, że nie potrzeba gwiazdki z nieba,ż eby być szczęśliwym...I w ogóle czytając tą książkę rozchmurzyłam się i dobrze się bawiłam. Bardzo ciekawa też jest forma tz. punkt widzenia matki i córki tych samych spraw czy wzajemnie siebie. Bardzo interesujące i pouczające. Czytając tą książkę zaczęłam zastanawiać się jak "widzi" mnie mój syn. Dziękuję Asiu , że mi ją podrzuciłaś.            

piątek, 11 marca 2016

Gdzie szukać szczęścia ?

Może nie trzeba szukać , a wystarczy rozejrzeć się w okół siebie. O tym mówi książka Dominique Lapierre "Miasto radości". Czytając tą powieść odbyłam niezwykłą podróż do innej kultury, która mnie zafascynowała. Zrozumiałam, że szczęścia nie trzeba szukać,ono jest tu i teraz , otacza nas każdego dnia. I choć życie nas nie rozpieszcza to w krótkich chwilach obcowania z kimś wartościowym, w wyciągnięciu ręki z pomocą czy ciepłym słowie przyjaciela jest szczęście , które nas spotyka na każdym kroku. Chociaż rzeczywistość jest okrutna i szara. A jedyną rzeczą wartościową jaką się posiada jest NIC to można czuć się bogatym w przyjażń  w szczerość i bohaterstwo  .."Miasto radości " to Kalkuta a bohaterowie to biedacy mieszkający na ulicy ze szczurami, karaluchami i pchłami pracujący ponad swoje siły. Ale nie są pozostawieni sami sobie w tej beznadziei pomaga im ksiądz katolicki, pielęgniarka i lekarz z Niemiec. Choć cała książka jest odbiciem 'piekła na ziemi" to napawa nadzieją i po prostu radością.

piątek, 4 marca 2016

Spotkanie z przyjaciółką...

Tą książkę przywiozłam z ostatniej podróży do Polski. Przywiozłam więcej książek ale dziś opowiem o Wspomnieniach Maryli Rodowicz pt”.Maryla. Życie Marii Antonimy”. Dostałam ją w prezencie gwiazdkowym od mojej kochanej przyjaciółki Bożenki, u której spędziłam niezapomniane chwile. Z książką o życiu Maryli też spędziłam niezapomniane chwile. W długie zimowe wieczory opatulona ciepłym kocem “słuchałam “ wspomnień Marylki i wspominałyśmy wspólnie miniony czas.Maryla opowiadała o o uczuciach, radościach i smutkach a ja wsłuchana czasem śmiałam się, czasem dyskretnie ocierałam łzy i porównywałam swoje życie do życia artystki, której twórczość towarzyszyła mi całe moje życie. I co się okazało, że moje życie wcale nie różni się bardzo od życia Marii Antoniny oczywiście poza jej pracą artystyczną. Ona tak samo jak ja doświadczyła miłości,radości z posiadania dzieci, smutków i rozczarowań. Na jej życie tak samo jak na moje wpływ miały zawieruchy historii i realia państwa w którym przyszło nam żyć. I tak jak z wieloma książkami trudno było mi się pożegnać z tym pamiętnikiem, ale pocieszam się ,że w każdej chwili mogę ją wziąć z półki i jeszcze raz wspólnie powspominać. Was też do tego zachęcam.

środa, 2 marca 2016

Stanisław Grochowiak zamiast Nicholas Stargardt.

Właśnie w Anglii ukazała się książka Nicholasa Stargardta pt. “The German War. A Nation Under Arms 1939 1945”. Która trata o tym co myśleli i jakie uczucia i reakcje były powszechne wśród narodu niemieckiego w ówczesnych czasach. Bardzo mnie interesuje ten temat. Niestety nie znam angielskiego a w j.polskim, hiszpańskim czy rosyjskim (tymi językami władam) jeszcze się nie ukazała. W oczekiwaniu na wersję w jednym z tych języków wróciłam i jeszcze raz z wielką przyjemnością przeczytałam książkę Stanisława Grochowiaka pt. “TRISMUS” która także mówi o sytuacji , poglądach i zachowaniach Niemców Trzeciej Rzeszy. Jestem wstrząśnięta ówczesnymi realiami i choć bardzo starałam się zrozumieć postępowanie głównego bohatera to niestety nie udało mi się. W każdym razie ta lektura pobudziła mnie do refleksji nad ulotnością istnienia i ogromem nienawiści i na pewno warto przeczytać książkę Stanisława Grochowiaka zamiast Nicholasa Stargardta...Polecam.